sobota, 2 listopada 2013

Cudowna dieta kibica, kibicowanie zdrową pasją.

Dziś chciałbym zająć się nieodzowną częścią kibicowania jaką są ,,zajmowacze'' rąk i ust czyli przekąski i popitki.
Wszyscy zgodzą się ze mną że kibicowanie to ciężki kawałek chleba i na samej adrenalinie daleko nie pojedziemy.
Trzeba dbać o bilans energetyczny organizmu i chronić się przed np. odwodnieniem.I tak do szalika , czapeczki czy koszulki w barwach naszej drużyny potrzebujemy odpowiedniej diety - diety kibica? No może dieta to zbyt wielkie słowo jeśli mówimy o popcornie , chipsach czy piwie ale co tam nasza liga też jest na 22 miejscu w Europie a zwie się ekstraklasą.
Jeśli na stadionie nie mamy za dużego wyboru i jesteśmy zdani na organizatora , a tym ci ostatni zbytnio się nie przejmują (chyba że mówimy o cenach) to kanapowcy mają nieograniczone pole do popisu.
Po pierwsze dostępność czyli ogranicza nas praktycznie pojemność stołu , odległość od lodówki i kuchni nie ma bramkarzy szperających w plecakach i wąchających płyny (no coś słyszałem ze żona może być takim ,,dbaczem'' o czystość menu :::))).
Po drugie zróżnicowanie czyli wszystko co sobie wymyślimy , co lubimy , co umiemy albo ktoś współkibicujący umie przygotować jest do naszej dyspozycji.
I po trzecie temperatura czyli zimne co ma być zimne i ciepłe co ma być ciepłe na stadion z lodówkami czy mikrofalą nie wpuszczają .Do wyboru jest piwko , cola , paluszki czy wspomniany popcorn , albo skrzydełka prosto z grilla , lemoniada z wyciskanych limonek , drink czy nawet schabowy z kapustą.
Menu zależne jest oczywiście od wydarzenia sportowego. I tak co innego na mecz ostatniej szansy naszej narodowej do mistrzostw w Brazylii a co innego na letni puchar świata w skokach. Muszę tutaj przyznać że najważniejsze jest zgranie z osobą która radzi sobie w kuchni. Tu możemy wykorzystać drugą połówkę często mało zainteresowaną sportem a już na pewno kibicowaniem. Podwójna korzyść bo i nie przeszkadza i katering mamy zabezpieczony :), chyba że sami dajemy rade na dwóch frontach. Czasem na meczach ligowych można spokojnie dwudaniowy obiad ugotować bez obawy że coś przegapimy na boisku a co dopiero przekąski. Zawsze zostaje w ostateczności danie na telefon . Dojadą szybciej niż skończy się połówka ta na boisku czy ta na stole . Na stadion nie zdążą:).
Ciekawe jest skądinąd jak wiele zależy w tej naszej pasji od niekoniecznie ją podzielających i czasem rozumiejących naszych PAŃ.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz